19 września, 2007

Gatunki

Posted in Ogólnie @ 1:19 am - autor: tedundead

Tak jak obiecywałem, krótki przewodnik po tym, czego słucham. Generalnie… wszystkiego. Może żeby to jakoś usystematyzować… Coby się burdel nie zrobił, no, po kolei:

rock/metal – nie będę się zanadto rozdrabniał. Na tej muzyce się wychowałem. W wieku ośmiu lat usłyszałem Reload Metalliki i… To było to. Na początku nie było tego dużo, głównie właśnie Metallica, dużo rocka, jakiś heavy metal, power, czasem coś mocniejszego. Nie interesowałem się tym aż tak bardzo. W żadne blacki ani deathy się nie bawiłem. Czasem tylko doom metal mnie pociągał, zresztą, może napisze kiedyś coś o Candlemass… Potem przyszła era fascynacji szeroko pojętym nu metalem i tym, co często było błędnie nim nazywane (np. Tool, 311, Rammstein, Creed). Zawdzięczam to głównie programowi radiowemu Active Rock Show. Pewnie krzywicie się z niesmakiem, ale ja naprawdę lubiłem tę muzykę i się bynajmniej nie wstydzę. Fanatykiem nie byłem nigdy, a niektóre kapele lubię do dziś, z zaznaczeniem na KoRn, którego niektóre płyty ciągle uważam za znakomite.

funk – moja druga miłość (chronologicznie). I nie, pisząc funk NIE MAM na myśli Red Hot Chilli Peppers! (Wybaczcie, musiałem.) Mam na myśli Jamesa Browna, George’a Clintona, Sly’a, Parliament, War… No, nie będę szpanował, bo duuuużo do poznania jeszcze mi zostało w tym gatunku. A zaczęło się od Jamiroquai, który absolutnie ubóstwiam. Z moim uwielbieniem dla tego gatunku łączy się też zamiłowanie do acid jazzu (który jak wiadomo nie ma nic wspólnego ani z jazzem, ani z acidem) czy dobrego popu (Michael Jackson! :D).

muzyka elektroniczna – znów nie ma sensu się rozdrabniać. Co mi wpadnie w ręce, to słucham, nie zastanawiając sie zanadto nad gatunkiem. Lubię zarówno rzeczy chilloutowe, rozmaite downtempa itp., jak i, no, nie-chilloutowe. Parę zespołów może wymienię, będzie łatwiej (kolejność przypadkowa) – Daft Punk, Underworld, Basement Jaxx, Groove Armada, Massive Attack… I generalnie rzeczy spod szyldu ninja tune.

reggae – może nie gości w moich głośnikach zbyt często, ale lubię. Zwłaszcza to bardziej nowoczesne, spod znaku ragga czy dancehallu. Zresztą grałem kiedyś w zespole reggae’owo-hip-hopowym (jestem basistą), a to zobowiązuje ;).

hip-hop – nie powiem żebym był jakimś zagorzałym miłośnikiem tego gatunku, ale od jakiegoś czasu lubię dobry, inteligentny hh (kiedyś jak wiadomo go nie cierpiałem, jak każdy rasowy rockman. Cóż, z głupoty się na szczęście wyrasta). Nie słucham dużo, a jeśli już to przede wszystkim polskiego. A najbardziej lubię Paktofonikę (i Magika generalnie [R.I.P.] ) i Kanał Audytywny.

muzyka klezmerska – czyli, generalnie rzecz biorąc, żydowska. Nie, nie jestem Żydem. Po prostu lubię rozmaite klezmersko-jazzowe połączenia, brzmi to wyjątkowo ciekawie i na pewno jeszcze o tym napiszę (jedno słowo na koniec akapitu – Zorn. I wszystko jasne).

No to by było na tyle, mam nadzieję, że niczego nie ominąłem i nie będę musiał edytować… Jak sami widzicie, chyba nie przesadzałem z tym, że słucham dosłownie wszystkiego (inna rzecz, że się nie rozdrabniałem i nie rozkładałem rocka i elektroniki na części pierwsze). Kusi mnie żeby napisać o tym, czego nie znoszę i nie trawię, ale ten post i tak już jest za długi, więc… Innym razem.

18 września, 2007

Początek

Posted in Ogólnie @ 11:22 pm - autor: tedundead

No dobra…

Długo się nosiłem z tym zamiarem. W sumie już chyba rok temu miałem pierwsze przebłyski, żeby TO zrobić, ale ciągle znajdywałem jakieś wymówki. Bo szkoła, bo matura, bo po maturze, bo mi się nie chce… Nadszedł jednak czas, gdy przestało mnie bawić tylko patrzenie jak robią TO inni. Też chcę. I stało się.

Założyłem muzycznego bloga.

I oto jest. Jak Afrodyta z morskiej piany, jak Atena z głowy Zeusa a Dionizos z jego uda, jak… Ach, nieważne…

No i co ja jeszcze mam napisać? Głównie na blogu zamierzam zamieszczać opisy płyt (czy wy też uważacie, że fraza ‚zamierzam zamieszczać’ brzmi cudnie?). Nie recenzje, ale opisy, moje wynurzenia i odczucia. Słowo ‚recenzja’ w przypadku muzyki wyjątkowo źle mi się kojarzy. To nie szkoła, tu się ocen nie wystawia. Wrażliwość muzyczna to rzecz jak najbardziej osobista i błędem byłoby (jest?) poddawanie jej ocenie. Kojarzy mi się to z wliczaniem oceny z religii do średniej. Jednym słowem – Trybunał Konstytucyjny jest przeciw.

Z drugiej strony, gdzieś musi istnieć jakaś granica między muzyką dobrą a złą, bo przecież rzeczy takich jak Boys, Mandaryna, Piotr Rubik czy Ich Troje nie można stawiać w jednym szeregu z… W zasadzie z czymkolwiek innym. Ale to już temat na inną notkę. (Jeszcze słówko – inna rzecz, że ciężko mówić o wrażliwości muzycznej – czy jakielkolwiek w sumie też – kto słucha wyżej wymienionych artystów [?].)

Jak zwykle dałem się ponieść dygresji. Przyzwyczajajcie się.

No dobrze, żeby dokończyć – oprócz subiektywnych opinii na temat płyt na blogu znajdzie się masa innych subiektywnych opinii i wynurzeń na temat muzyki. O.

A jeśli kiedyś napiszę coś niezwiązanego z muzyką, wybaczcie. Czasami człowiek musi.

W następnym poście postaram się przybliżyć czego słucham, a słucham dużo i wszystkiego. Zresztą przekonacie się sami. A że bloga trzeba rozwijać, to jak znam życie drugi post pojawi się dosłownie za kilka(naście) minut.

Albo i nie.